Wywiad z Iron Maiden w gazecie Clarín

iron_maiden_low

Przed grą na stadionie Velez Sarsfield, in Argentyna, największa aktualna legenda metalu, Żelazna Dziewica, znalazł czas i rozmawiał z argentyńską gazetą Clarín.

W rozmowie telefonicznej z dziennikarzem Glorii Guerrero, charyzmatyczny wokalista Bruce Dickinson, wspominając swój czas w Buenos Aires i kłótnię, kiedy wywieszał angielską flagę, skomentował znaczenie trasy, którą odbywają - Gdzieś z powrotem w czasie, który zabrał ich na całą planetę i osiągnął rekordy 23 wypełnionych stadionów w Azji, Australii, Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej.

Maraton i epicka wycieczka po Iron Maiden znalazł ich w jednym z najlepszych okresów, jakie zespół przeżywa w całej swojej karierze, i doprowadził do: film dokumentalny, Lot 666, to już niedługo premiera 21 kwietnia. mamy nadzieję, że Dickinson a wasza kontynuuje trasę koncertową i wydaje płyty przez kilka kolejnych lat.

A później pełny wywiad:

Jak radzisz sobie z tak dużą trasą?
Ta trasa pozostawiła nam wielkie cuda, nic takiego nigdy nie zostało zrobione na taką skalę. Ale dla mnie zawsze najlepsze jest wsiąść do samolotu i kontynuować podróż… (śmiech). Mówię ci: bez Eda Force One nie bylibyśmy w stanie odbyć takiej trasy. Byłoby to nieopłacalne, torturowałoby nas. Ale koncepcja oczywiście nie jest nowa. Kiedy zaczęliśmy grać z Maiden, jeździliśmy na mikrofonie z technikami i liderami, a cały zespół siedział z tyłu w przyczepie. Tu autobus to samolot, a pilot to kierowca autobusu… (śmiech).

Ale to niemożliwe, że dam Wam skórę do pilotowania całej trasy...
Albo jestem pilotem, albo drugim pilotem: mimo to do obsługi tego urządzenia potrzeba dwóch osób. Ale nie mogę cały czas nim latać; Wychodzę ze sceny o 11 w nocy i nie mogę latać samolotem mniej niż dwanaście godzin później: byłoby to nielegalne. I przestrzegamy zasad. Ale wierzę, że zarządziłem jedną trzecią całej tej podróży; na tym ostatnim odcinku może więcej.

A w połowie podróży dookoła świata spadł kryzys gospodarczy i recesja…
Cóż, to jest bardzo interesujące, ponieważ jeśli powiem wam liczby dla Ameryki Południowej, sprzedaż biletów w Argentynie była o 20 procent wyższa niż w zeszłym roku. Graliśmy dla 65.000 2008 osób w São Paulo, kiedy w 37.000 roku było ich 28.000 55.000. W zeszłym roku graliśmy dla XNUMX XNUMX tysięcy ludzi w Chile, a teraz sprzedaliśmy XNUMX XNUMX biletów… To całkowicie niesamowite. Recesja finansowa i krach gospodarczy również nie zmieniły naszego budżetu: w tej części trasy wydajemy znacznie więcej pieniędzy, a w miejscach, w których byliśmy wcześniej, wystawiamy specjalne koncerty. Na przykład w Buenos Aires zobaczą teraz całe europejskie show.

Czego możemy się spodziewać?
Zamierzamy dodać kilka utworów Killers i Number of the Beast (i może kilka innych) do listy, których nie graliśmy od dłuższego czasu, i prawdopodobnie jest to ostatni raz, kiedy zagramy je na żywo. Myślę, że dla ludzi będzie to bardzo wyjątkowe. I przywieźliśmy wspaniałego Eddiego, prawdziwego „Wielkiego Eddiego” z Europy, plus bardzo spektakularną konfigurację techniczną, eksplozje i wszystko inne. Tym razem przynosimy wszystko.

A dołączyła już nowa generacja fanów…
Cóż, myślę, że tak naprawdę mamy dwie nowe generacje: jedno pojawiło się w latach 90., a teraz jest drugie. To chłopcy w wieku od 13 do XNUMX lat. Nasz tłum nie jest „dorosłym, klasycznym rockiem”, ale całkowicie fajnym tłumem. Słuchajcie (śmiech), jesteśmy prawie jak Rolling Stones heavy metalu. Dziś niewiele jest zespołów wiernych całej historii, którą niosą za sobą. Wielu pragnie sławy, my nie. Tak, oczywiście, gdy zatrzymamy się w hotelu w Buenos Aires, będziemy musieli wyjść zabezpieczeni, ponieważ na zewnątrz jest pełno ludzi, ale nie wykorzystujemy tej sytuacji. Nie lubimy być sławni indywidualnie, ale na scenie i jako Iron Maiden. Nie jesteśmy wyjątkowi. Każdy z naszych fanów może robić to, co my, jeśli wystarczająco się postara.

Czy przyzwyczaiłeś się już do tego, że Argentyńczycy gwiżdżą i krzyczą za każdym razem, gdy podczas „The Trooper” pojawia się brytyjska flaga?
Cóż, lepiej się do tego przyzwyczaj. To część spektaklu i nie ma z tym nic wspólnego. I nie ma to nic wspólnego z wojną na Malwinach (nie mówi się o Falklandach, mówi o Malwinach). Piosenka opowiada o XIX-wiecznej angielskiej katastrofie wojskowej, katastrofie, w której zginęło wiele osób. Wszyscy wiedzą, że nie jest to osobisty atak na Argentyńczyków, a już na pewno nie brak szacunku dla tych, którzy walczyli w wojnie o Malwiny.

Wiedzą o tym, ale tak samo gwiżdżą.
(Śmieje się) I ja też się do tego przyzwyczaiłem! Zawsze czekam na ten gwizdek. Jeśli tego nie zrobią, zaskoczą mnie!...

źródło: Klaryn


Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

  1. Odpowiedzialny za dane: Miguel Ángel Gatón
  2. Cel danych: kontrola spamu, zarządzanie komentarzami.
  3. Legitymacja: Twoja zgoda
  4. Przekazywanie danych: Dane nie będą przekazywane stronom trzecim, z wyjątkiem obowiązku prawnego.
  5. Przechowywanie danych: baza danych hostowana przez Occentus Networks (UE)
  6. Prawa: w dowolnym momencie możesz ograniczyć, odzyskać i usunąć swoje dane.