Jon Watts zaprezentował film „Cop Car” na festiwalu w Sitges dobra historia bez więcej, która pozostanie niezauważona.
Reżyser pokazuje talent w reżyserii i scenariuszu, który pisze wspólnie z Christopherem D. FordemChociaż chyba najciekawszą rzeczą, jaką przynosi „Cop Car”, jest punkt widzenia wiodących dzieci.
Że film jest opowiadane z punktu widzenia dwóch chłopców, którzy bawiąc się ukradli radiowóz, zostawiając w tle szeryfa, który ściga ich, by odzyskać pojazd, jest to sukces, bo to sprawia, że przed nami całkiem fajny film w całym materiale, momentami zabawny, a w innych czuły.
Świetny występ bardzo młodego Jamesa Freedsona-Jacksona i Haysa Wellforda, a także weterana Kevina Bacona, którego zawsze lepiej widzimy w roli złoczyńcy niż w roli bohatera.
Film jest czysta rozrywka, jak już powiedzieliśmy, śmieszne prawie zawsze, ale skromny. W „Cop Car” nie widać nic nowego, co sprawia, że szybko odchodzi w zapomnienie. I jest tak, że w konkursie takim jak Sitges Festival pamiętamy tylko wielkie niespodzianki, czy to na lepsze, czy na złe.
Ocena: 6/10