Ciekawa australijska propozycja Ariela Kleimana „Partisan”, choć zbyt przewidywalne od pierwszej chwili.
W porównaniu od początku z filmami takimi jak „Canino” czy „Plemię”, wyraźnie z nimi przegrywa, choć nie oznacza to, że wielkie dzieło scenariusza należy pominąć przy tworzeniu uniwersum na obrzeżach społeczeństwa.
O ile wspomniane „Canino” i „The Tribe” były przełomowe zarówno pod względem fabuły, jak i formy, „Partisan” jest znacznie bardziej klasyczny i szybko zdradza, jaki będzie jego punkt kulminacyjny.
Ale ma też swoje zalety, takie jak świetna reżyserska praca Ariela Kleimana jeśli chodzi o pracę z dziećmi i oczywiście dobre występy co ci dają i oczywiście Vincent Cassel, który zawsze podaje swoją najlepszą wersję w jakiejkolwiek roli, ale szczególnie w tych o bardziej wątpliwej moralności.
Należy również zauważyć, podobnie jak Festiwal Sundance, na którym był obecny, jego świetna fotografiai jest to, że największy konkurs filmów niezależnych przyznał mu nagrodę za tę sekcję. Oglądanie filmu na festiwalu w Sitges nie działa na jego korzyść, ponieważ chociaż może mieć fantastyczny akcent, jest to oczywiście dramat, który jest znacznie lepiej oceniany w konkursach takich jak Sundance, które są bardziej poświęcone dramatowi.
Ocena: 6/10