Do dziś nie wyobrażam sobie, by któraś z grup, które pojawiają się w ostatnich latach, była w stanie zaznaczyć 3 pokolenia, bardzo trudne, a tym bardziej, gdy ta, która przychodzi na myśl jako pierwsza (Coldplay) wydała album tak nieistotny jak ten , ostatni "Mylo Xyloto" (2011).
REM są wykonane z innej pasty, nosiciele flag amerykańskiej sceny alternatywnej w latach osiemdziesiątych, zaczynał jako dobry post-punkowy zespół, który wkrótce znalazł równowagę między siłą a emocjami i dostarczył seria albumów, które przeniknęły do najbardziej doświadczonych słuchaczy, a następnie rozpoczął się kolejny etap, najbardziej chwalebny, właśnie wtedy, gdy jego kontrakt z dużą wytwórnią płytową przyszedł jako Warner. Z "Zielony" (1988) grupa rozpoczęła wspinaczkę do łaźni tłumu, która została zakończona "Brak czasu" (1991) i magisterium „Automatyczny dla ludzi” (1992).
Później grupa starała się żyć ze swojej muzyki z godnością, wiedząc, że wydawało się to trudne, gdy praktycznie zaoferowali z siebie to, co najlepsze, jednak gdy nikt niczego od nich nie oczekiwał, przyjechali. "Imitacja życia" niezapomniany singiel, który zaprezentował "Ujawnić" (2001) i ponownie zahaczył o kolejne pokolenie. Pojawiały się coraz to gorsze płyty, ale zawsze z zachowaniem optymalnej jakości, by ponownie zaskoczyć zaciekłością, jaką prezentowała. "Przyśpieszyć" (2008).
A wszystko to wynika z tego, że ta kompilacja przypomina całą tę przyjemną historię muzyki popularnej, jak perełki o nieoszacowanej wartości ułożone chronologicznie, są praktycznie wszystkie tematy, które powinny być (Radio Wolna Europa, Fall On Me, The One I Love, Orange Crush, Losing My Religion, Man on the Moon, Everybody Hurts, Imitacja życia ...).
Niektóre albumy z większą wagą, niektóre godne uwagi nieobecności (te, które przychodzą na myśl jako pierwsze to „Drive” lub „Find The River”), ale generalnie mówimy o ostateczna antologia grupy, świadectwo dla przyszłych pokoleń, dlaczego REM były tak świetne przez 3 dekady.