Barajas Llorent reżyseruje tę meksykańsko-amerykańską koprodukcję, w której w obsadzie pojawiła się Carmen Salinas, Xavier López, Irma Dorantes, Jorge Galván, José Eduardo i Evangelina Sosa, i którego scenariusz napisali sam Llorent i Sergio Cabada.
„Listy do Eleny” umieszczają nas w przepięknych wzgórzach Cooper Canyon, w Chihuahua, gdzie listonosz adoptuje młodego chłopca. W ramach swoich codziennych zadań nie tylko dostarczają pocztę, ale także czytają listy do mieszkańców, a także dyktują odpowiedzi, ponieważ większość z nich to analfabeci.
Młody Emilio szybko uczy się czytać i pisać, ale zasmucają go historie wysłane przez krewnych, którzy wyemigrowali na północ od Denver w Kolorado w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Pewnego dnia Emilio przejmuje pocztę i postanawia zamienić smutne listy na szczęśliwe i optymistyczne historie. W ciągu kilku dni miasto ulega przemianie. W tym samym czasie Emilio poznaje Elenę, swoją pierwszą miłość.
Propozycja Llorenta w jego debiutanckim filmie fabularnym stara się zerwać ze stereotypem, kino meksykańskie oferuje tylko brutalne i plugawe spojrzenie na rzeczywistość, z ten film, który opowiada historię pełną nadziei w stylu rodzinnym. Pozytywne spojrzenie na świat zdominowany przez niekorzystną rzeczywistość, w której skupia się na historii miłości i przyjaźni Emilio, młodego mężczyzny, który postanawia tylko przekazać dobre wieści swojej społeczności w Chihuahua, zamieszkałej głównie przez osoby starsze od nich nie potrafią czytać i dlatego listonosz jest centralną postacią w ich życiu.
Godna uwagi jest wypłacalność, z jaką nakręcono „Listy do Eleny”, które bawi się cały czas i którego historia płynie gładko, czego efektem jest atrakcyjna i smaczna oferta.
Więcej informacji - Zwiastun „Arráncame la vida”, świetnej produkcji z Meksyku
Źródło - labutaca.net