Extremoduro triumfuje w Las Ventas

Extremoduro

Wieczory takie jak ostatnia noc w Las Ventas, pierwsza z dwóch historycznych nocy w Madrycie z biletami wyprzedanymi od miesięcy, potwierdzają dobry stan zdrowia Extremoduro, zwłaszcza pod względem siły zwoływania, i niemal bez wątpienia potwierdzają, że są najważniejszym hiszpańskim zespołem w tej chwili. Pod pretekstem zaprezentowania swojego najnowszego albumu 'Dla wszystkich odbiorców„, około 17.000 XNUMX osób - według danych promotora - zebrało się, aby cieszyć się trasą, która już przeszła przez Madryt w czerwcu (a dokładniej Rivas Vaciamadrid, po odwołaniu w Leganés z powodu braków w miejscu).

Tytuł jest bardziej odpowiedni niż kiedykolwiek, ponieważ zespół, przekraczając kategorię klasyka lub gwiazdy - i do czasu, gdy "Agila" (1996) ledwo znajdowała się w dużych mediach - przyciąga najbardziej pstrokatą publiczność, między owłosioną a markowe kijki, bez podejrzeń o zwiększenie liczby z powodu bezsensownej postawy. Tutaj ludzie znają piosenki i śpiewają je. Robe Iniesta i jego zespół, urodzony w Plasencii prawie 30 lat temu, nie wymagają promocji, aby każdy nowy album osiągnął pierwsze miejsce w sprzedaży, jak to miało miejsce w przypadku tego ostatniego, jednego z bestsellerów 1 roku, mimo że został przefiltrowany przez pracownika że w końcu został aresztowany.

Prawie zawsze jest pragnienie Extremoduro, ale tym razem może więcej, ponieważ jego poprzednia trasa była ograniczona do 12 bardzo popularnych koncertów, ale ten ma zaplanowanych około 40 koncertów w jego obecnej trasie, która rozpoczęła się w maju w Saragossie i już otrzymało około 200.000 XNUMX osób. Pierwsze spotkanie na arenie walk byków Las Ventas przybyło na równik tej podróży przez Hiszpanię, z przepełnioną energią i komfortowym przeciętnym rytmem dwóch koncertów w tygodniu, który pozwala im dać z siebie wszystko na scenie.

W repertuarze dominują nowe utwory, ale Iniesta i jego zespół praktycznie nie zapominają o żadnej ze wspaniałych płyt w swojej historii. Instrumentalny „Extraterrestre” z „Forbidden Songs” rozpoczyna przedstawienie, które z początku bez głosu Iniesty mogło wydawać się amerykańskie w swojej szarpaninie, sile i scenografii, bardziej typowej dla Stonesów, z wielkim metalowym pojemnikiem, który schodzi na deski i wypuszcza ładunek. Jest Robe Iniesta, przytłaczająca fuzja Micka Jaggera i Keitha Richardsa z ich własną denominacją pochodzenia, zarówno w ich „transgresyjnych” formach, jak i w ich wersach z cementu i dymu, których nie potrzebuje nawet tytułów „sir”, bo nawet konserwatywne rządy przyznają mu odznaczenia (Medal Estremadury).

ekstremoduro2

„Zimowe słońce”, „W poszukiwaniu księżyca”, „Ścieżka drzwi”… Noc mija mniej więcej zgodnie z planem. "Dziękuję za powrót tam, gdzie jesteś poszukiwany, bez powrotu", krzyczy piosenkarz w jednym ze swoich pierwszych przemówień do szanownych. Z ryczącą i zawziętą „Mama” (nie szukaj akcentu, bo go nie ma) i „Golfa” repertuar zaczyna nabierać własnej osobowości. Po nich następują „Calle Esperanza s/n” i „Transitory Locura”. Brzmi nieopublikowana „Canta la frog”, a on prosi publiczność, aby nie nagrywała występu telefonami komórkowymi, aby zachować niespodziankę w późniejszych koncertach. Prawie mu się to udaje, przynajmniej proporcjonalnie.

Później uwalnia „Słodkie wprowadzenie do chaosu”, „Drugi ruch: na zewnątrz” i „Czwarty ruch: rzeczywistość”, z albumu „Ley innata”, który naznaczył ich najbardziej po sześciu latach twórczej suszy, z nietypowa i rewolucyjna konstrukcja tych opłat, zgodna z anarchicznym charakterem ich autora. Od najgorszego wieczoru ciągłe przerwy między piosenką a piosenką oraz 15-minutowa przerwa, która dzieli koncert na dwa akty. Przynajmniej drugie danie serwowane jest z większą zwinnością i otwiera je z sukcesem „Jesucrito García” (to z „Jestem Evaristo, król talii”).

Potem obezwładniły nas bębny „Poema surcogido”, podobnie jak „Tango suicida”, poruszone recytacją wersetów Francisco M. Ortegi Palomares na początku „Standby” i rozpętane szaleństwo z „So clown”, monumentalna niespodzianka że nie grają na każdym koncercie. Entuzjazm przepełnia się "Whore" i widać wyraźnie, że eksperyment polegający na oddzieleniu najspokojniejszej publiczności (po lewej) od bardziej funky (po prawej) działa regularnie, w zasadzie dlatego, że wszyscy tutaj skaczą. Wraz z deserami, w tym wersją „Rockin All Over The World” Johna Fogerty, Iniesta i spółka wyznaczyli ponad trzy godziny koncertu.

Więcej informacji | Extremoduro: Gwardia Cywilna zatrzymuje oskarżonych o hakowanie „Dla wszystkich odbiorców”
Przez | EFE


Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

  1. Odpowiedzialny za dane: Miguel Ángel Gatón
  2. Cel danych: kontrola spamu, zarządzanie komentarzami.
  3. Legitymacja: Twoja zgoda
  4. Przekazywanie danych: Dane nie będą przekazywane stronom trzecim, z wyjątkiem obowiązku prawnego.
  5. Przechowywanie danych: baza danych hostowana przez Occentus Networks (UE)
  6. Prawa: w dowolnym momencie możesz ograniczyć, odzyskać i usunąć swoje dane.