Dotarliśmy już do przyszłości, przynajmniej do tej, która podniosła „Powrót do przyszłości 2” („Powrót do przyszłości 2”) trzy dekady temu, a już 21 października 2015 r.
I choć Lexus ma już latający skuter, co z drugiej strony pozostawia wiele do życzenia, przyszłość nie była taka, jak oczekiwano Robert Zemeckis, zgodnie z tym, co pokazał w drugiej części swojej trylogii.
Na razie 3D nie dorównuje zapowiedziom kolejnej odsłony „Szczęk” widzieliśmy na froncie teatru na placu Hill Valley i nie mamy nawet dopasowujących się ubrań i butów sportowych.
Pomijając zbiegi okoliczności, które mogą, ale nie muszą istnieć między filmem a rzeczywistością, Dziś jest wreszcie 21 października 2015 i możemy świętować, że doszliśmy do przyszłości, do jednej z nich, a konkretnie do tej, która została podniesiona w sadze „Powrót do przyszłości” („Powrót do przyszłości”), tak jak w przeszłości dochodzimy do innych przyszłości, takich jak 2001, które miały niewiele do zrobienia, a może tak, z którym Stanley Kubrick wymyślił swoje arcydzieło „2o01: Odyseja kosmiczna” („2001: Odyseja kosmiczna”).
Teraz nadszedł czas, aby podekscytować się kolejną z tysięcy przyszłości, które zostały nam zaproponowane w świecie kina. Może następny, który do nas przyjdzie, przynajmniej najbliższy znanemu filmowi, bądź tym z „Akiry”, choć ostrzegamy już, że nie oznacza to, że możemy zobaczyć Neo-Tokio w 2019 roku, na szczęście.
Powiedz także, że oczekiwanie kilku przyszłości ma tę samą łaskę, ponieważ przyszłość „Powrót do przyszłości” określił dokładną datę, coś, co oferuje nam niewiele taśm.