W połowie drogi między wczesnymi dniami Guya Ritchiego i Tarantino „Kill Bill” znajdujemy nową taśmę Sion Sono ”Dlaczego nie grasz w piekle?»
Ta nowa praca Jestem Syjonem, jeden z najbardziej uznanych reżyserów w kinie azjatyckim, to wielowątkowy film o tonie parodycznym i surrealistycznym.
Opowieść o niektórych Yakuza którzy chcą uwiecznić walkę z rywalem za pomocą amatorskich filmowców, którzy nie wahają się zaryzykować życia, aby nakręcić arcydzieło.
Kilka opowieści, które łączą się w festiwal krwi i flaków, chyba zbyt długi, polega na tym, że rytm filmu podczas pierwszej godziny sprawia, że widz zostaje w fotelu z jakąś rozrywką, ale jego druga godzina staje się powtarzalna.
Sion Sono parodiuje gatunki, z których stał się znany i nie waha się ubrać jednego ze swoich bohaterów za siebie Bruce Lee i czy to jest w "Dlaczego nie grasz w piekle?" Odniesień do innych filmów jest mnóstwo, bo sam film jest odą do kina, tej sztuki, która oddzieliła młodych bohaterów od zespołów, z którymi ostatecznie związali się przy realizacji filmu.
Ocena 7/10