Po ujawnieniu czterech utworów ("Erase It All", "Wade In The Water", Gift Of Death "i" Green Eyes") oraz teledysków "Gift Of Death" i "Green Eyes" wydanych niemal w tym samym czasie, zespół metalowy Iwrestledabearonce wydał już swój nowy LP, 'Zdrowaś Maryjo', czwarty w jego karierze i piąty, jeśli policzymy jego pierwszą EP-kę w 2007 roku.
Ci z nas, którzy śledzą Raz siłowałem się z niedźwiedziem od początku wciąż staramy się przyswoić tę zmianę na ciemną stronę, którą dał zespół. Nie robią już gęsiej skórki, tytuły przestają być zwykłym nonsensem bez związku z piosenką, nie zmieniają się w ciągu trzech minut muzycznego stylu, jak im się podoba, przechodząc od metalu do synthpopu i tango „strzelam, bo to moja kolej”, tym samym całkowicie tracąc swój znaczek „IWABO”… w ten sposób… bez wazeliny czy czegokolwiek.
Ale czy to przejście na ciemną stronę mocy przyniosło ci coś dobrego? Odpowiedź, nawet jeśli mi to ciąży, to "Tak". Iwrestledabearonce zademonstrował w „Zdrowaś Maryjo”, że udało im się w niesamowity sposób urosnąć na poziomie technicznym, ze znacznie bardziej rozbudowanymi motywami, brzmi zupełnie inaczej niż na poprzednich albumach i z piosenkami o bestialskiej intensywności. Zresztą nie mogę skończyć bez puszczania zwykłej perły, a to jest to, że nie są to znoszenie wrestlingu, które wszyscy znamy. Z jednej strony są tacy, którzy właśnie odkryli, że IWABO również wiedzą, aby NIE robić bzdur i zaczynają traktować je poważnie, chwaląc każdy z opublikowanych dotychczas osiągnięć „Zdrowaś Maryjo”. Są też tacy, którzy są w żałobie od czasu ujawnienia „Erase It All”. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, „Hail Mary” emanuje jakością w każdym ze swoich utworów, chociaż jest bliższy brzmieniu Emmure niż jego własnemu. Mówią mi, że ten album jest Emmure z Courtney na wokalu i na początku w to wierzę.