Nic ciekawego nie jest dziełem Lej Janiak „Miesiąc miodowy”, film, który ani nie zaczepia, ani nie straszy, a tym bardziej nie zaskakuje.
«Miesiąc miodowy»To film, który ze względu na swoją tematykę i styl znacznie lepiej sprawdziłby się w latach 70-tych.
Film opowiada historię świeżo poślubionej pary, która przyjeżdża do domku na wsi, aby spędzić swoje miesiąc miodowy z dala od wszystkich. Pewnej nocy znika, a jej mąż znajduje ją we śnie w lesie, od tego czasu jej zachowanie będzie stawać się coraz dziwniejsze, co każe mu myśleć, że coś złego stało się jego żonie.
Początek filmu tworzy zbyt wysokie oczekiwania dla publiczności, która może szybko odgadnąć, jak potoczy się historia i jakie będzie jej zakończenie.
Opowieść, która była niewiele więcej niż filmem krótkometrażowym i ma na celu tylko dotarcie do paskudny punkt pogodowy to pozostawia dość obojętne.
Otwarte zakończenie, które wydaje się nie być wyborem reżysera, ale raczej nie wiedząc, jak zakończyć fabułę, właśnie zrujnowało jedno z największych rozczarowań tej edycji Festiwal w Sitges.
Ocena: 2/10
Więcej informacji - Oficjalna sekcja Sitges Festival 2014 zakończona