Cóż, wygląda na to, że niedługo po ekranach kin na całym świecie będzie wędrował jeden z moich ulubionych bohaterów, i dwa razy, jeśli wiadomość, która przychodzi z zakraplaczem, się spełni. Postać, o której mowa, to nikt inny jak Sherlock Holmes, a dwa projekty przywrócą go do działania.
Pierwsza, przynajmniej w takiej kolejności, w jakiej ją słyszałem/przeczytałem, to ta, po której jechałbym Guy Ritchie dla Warner, który mam nadzieję rozwinie się po rychłej premierze rock and roll. Mówi się o Clive Owen zagrać Holmesa (sam o tym myślę, że moje włosy są jak kolce), który mógłby pochwalić się swoimi umiejętnościami szermierza. Drugi projekt pochodzi z Kolumbii i ma aktora w roli głównej Sacha Baron Cohen, Z będzie skusił jako Doktora Watsona i produkcji Judd Apatow. Wszystko to sprawia, że ta wersja staje się czystą i prostą komedią, a to oznacza, że nie liczą na to, że ją zobaczę.