Najwyraźniej piąta część „Indiany Jones” jest już rzeczywistością. Disney widzi, jak VII odcinek Gwiezdnych wojen „Przebudzenie Mocy” wdziera się z siłą do kasy, nic dziwnego, że nadal chce przekazywać dobre wieści, takie jak ta, którą otrzymaliśmy niedawno: „Indiana Jones nadchodzi”, mówi nam prezes i dyrektor generalny Disneya Bob Iger podczas wywiadu z Bloomberg.
Choć te słowa nie odsłaniają i nie przekazują nam żadnych informacji na temat długo oczekiwanej kontynuacji, są na tyle mocne, by zacząć myśleć, że film będzie miał miejsce w przyszłości. Są tacy, którzy wierzą, że film byłby gotowy na 2018 rok.
Wcale nie jest jasne, czy Harrison Ford zrzuci kombinezon przemytnika i blaster DL-44 za ucieleśnić ponownie słynnego archeologa. Czy film „Indiana Jones” byłby taki sam bez Harrisona Forda? Oczywiście, że nie. Jeśli branża kreatywna Myszki Miki zdecyduje, że w tę postać wcieli się młodszy aktor, musi to zrobić bardzo dobrze, aby przygody, które czeka protagonista, były takie same lub bardziej zabawne niż te z przeszłości. W tej chwili wielu z nas w to wątpi. Było wiele plotek, że Chris Pratt mógłby zagrać Henry'ego Waltona Jonesa Jr., chociaż amerykański aktor zaprzeczył wszystkim, twierdząc, że nigdy nie otrzymał tej pracy.
Czy zaoferują mu to teraz w tym nowym filmie „Indiana Jones”? Czy uważasz, że nowy sequel „Indiany Jones” nie byłby taki sam bez Harrisona Forda? A może uważasz, że Chris Pratt byłby idealnym kandydatem do takiej roli?