Są mody głupie i ekstra głupie. Jedną z tych mód jest korzystanie z kijka do selfie, że już sama nazwa sprawia, że nie chce się wychodzić z domu. Chodzi o to, że przedmiotowy obiekt zaczyna być niemile widziany na różnych festiwalach iw zwykłych salach koncertowych. Powód jest tak prosty i realny, jak fakt, że kij do selfie może służyć jako broń do rzucania. Wyobraź sobie sprawę: Kanye West jedzie do Glastonbury, organizatorzy pomijają petycję ogłoszoną na Change.org, uczestników festiwalu - pamiętajcie, że festiwal może pomieścić 135.000 131.000 osób, a petycja zebrała już 20 XNUMX podpisów - XNUMX% było z ich kijem do selfie ... ile z tych kijów może skończyć na scenie i/lub w głowie Kanye Westa? Dokładnie tak.
Chodzi o to, że organizatorzy festiwalu Coachella (Indio, Kalifornia, od 10 kwietnia) i Lollapalooza (Chicago, od 31 lipca) już mówią swoim uczestnikom, że zakaz zabierania na miejsce kijów do selfie, przynajmniej jeśli zamierzasz wejść. Ponadto jest więcej festiwali, które rozważają podążanie tymi samymi krokami, co Coachella i Lollapalooza, takich jak Bonnaroo, Governors Ball i Sasquatch.
W Wielkiej Brytanii są już miejsca, w których wejście jest niedozwolone z kijkami do selfie, takimi jak O2 Arena w Londynie, O2 Academy w Brixton i SSE Wembley Arena. Nie ma nic bardziej potrzebnego niż fan, żeby muzyczna maszyneria działała, ale nic bardziej szkodliwego niż wściekły fan, zwłaszcza gdy wydali swoją pensję na festiwal i okazało się, że to churro. Z tego powodu… i na wszelki wypadek… zawsze lepiej bez selfie sticka.